Cześć dla Najświętszego Sakramentu
Pamiętam jak
w latach siedemdziesiątych ksiądz proboszcz, który przygotowywał nas do
Sakramentu Bierzmowania, mówił nam jak biedne, ubogie i zimne są kościoły
innych wyznań, gdzie w centrum świątyni nie płonie wieczna lampka, a na ołtarzu
nie ma tabernakulum. Jako że byliśmy jeszcze dziećmi, trudno nam było sobie
wyobrazić takie kościoły bez Najświętszego Sakramentu. Dziś w wielu świątyniach
na Zachodzie, a coraz częściej także w Polsce, trzeba dobrze poszukać, zanim
znajdzie się płonącą wieczną lampkę. Coraz częściej Najświętszy Sakrament
znajduje się w kaplicy bocznej, którą nieraz trudno znaleźć...
Pewien protestant
zapytał swojego kolegę katolika: - Czy wy
naprawdę wierzycie, że w tym białym opłatku mieszka Jezus Chrystus? - Oczywiście
- padła odpowiedź. - Wy tylko tak mówicie - powiedział protestant -
Przecież gdybyście naprawdę w to wierzyli, to byście czołgali się na kolanach
przed waszymi ołtarzami, a wy zachowujecie się tak, jakbyście wchodzili do kina.
Niestety, ten protestant miał dużo racji. Gdyby nasza wiara
w obecność Pana Jezusa w tabernakulum była wiarą żywą, to nasze zachowanie w
kościołach, szczególnie w czasie Mszy św. byłoby pełne wielkiego szacunku.
W Najświętszym Sakramencie ukryty pod postacią chleba, jest sam Pan Jezus
ze Swoim Bóstwem i Człowieczeństwem. Jest On tam zawsze, ponieważ nie chciał
żebyśmy czuli się samotni. Bóg jest naszą siłą i w tabernakulum czeka na nas,
byśmy przychodzili, zwierzali mu się z naszych problemów, prosili Go o pomoc.
Tymczasem tylu ludziom jest to obojętne. Gdyby Pan Jezus zechciał pozostać z
nami tylko w jednym miejscu na świecie, np. w Bazylice św. Piotra w Rzymie,
ileż byłoby tam pielgrzymek, każdy chciałby choć raz w życiu pomodlić się przed
Bogiem Żywym. Tymczasem jest On obecny w każdym, nawet bardzo ubogim i
zaniedbanym kościele, a dla wielu z nas jest to obojętne.
Pobożność katolicka wypracowała w ciągu wieków wiele
oznak czci dla Najświętszego Sakramentu. Trzeba, żebyśmy o nich pamiętali, bo
one są wciąż aktualne.
Kiedy więc wchodzimy do świątyni, to najpierw przyklękamy
na obydwa kolana i witamy Pana Jezusa. Dopiero później rozglądamy się za
wygodnym miejscem. Kościół to nie teatr czy kino, gdzie się wchodzi i szuka
miejsca. W kościele spotykamy Pana Jezusa, Żywego i Obecnego. Kiedy już
usiądziemy czy staniemy, myślimy o tym, co się za chwilę dokona. Pan Jezus w
czasie Przeistoczenia zstąpi na ołtarz. Witamy Go na kolanach, jeśli tylko
zdrowie na to pozwala, bo kto nie
klęka przed Bogiem, ten uklęknie przed diabłem.
Pamiętajmy o tym, że do Komunii św. należy się przygotować.
Nie wolno nam do niej przystąpić, jeżeli sumienie wyrzuca nam popełniony grzech
ciężki. Wtedy najpierw trzeba udać się do konfesjonału. Inaczej popełniamy
zbrodnię Judasza, dając Panu fałszywy pocałunek, gdy w naszym sercu króluje
grzech ciężki.
Przed Komunią św. musimy przynajmniej przez godzinę
powstrzymać się od wszelkich pokarmów i napojów, za wyjątkiem leków i czystej
wody. Przyznajmy, że jest to post zaledwie symboliczny, jeśli nasi ojcowie i
dziadkowie pościli od północy. Po Komunii Św. chociaż przez chwilę trwamy w
dziękczynieniu. Te chwile są bardzo ważne. Przyjęliśmy samego Chrystusa.
Dziękujmy Mu za to, prośmy o to, co nam potrzebne, co potrzebne naszym bliskim.
W tym momencie Pan Jezus bardzo uważnie nas słucha. W ciągu dnia pamiętamy, że
przyjęliśmy Komunię Św. i wystrzegamy się staranniej niż zwykle wszelkich
obmów, przekleństw, złorzeczeń. Ten dzień to dla nas wielkie święto.
Wyrazem naszej czci dla Najświętszego Sakramentu jest
udział w procesji (np. w Boże Ciało), kiedy tenże Najświętszy Sakrament jest
niesiony w monstrancji.
Kiedy widzimy kapłana idącego do chorego z Najświętszym
Sakramentem na piersiach, nie wstydźmy się przyklęknąć. Gdyby to było
niemożliwe, to w inny sposób oddajmy cześć publiczną Zbawicielowi, np. przez
głęboki pokłon. Pamiętajmy, że obojętne przejście w takiej sytuacji jest
zaparciem się wiary.
I jeszcze dwa słowa o szeroko dyskutowanej dziś Komunii Św.
„na rękę”. Synod biskupów polskich wyraził się jasno, że w Polsce obowiązkową
formą jest przyjmowanie Komunii do ust. Jeżeli jednak ktoś poprosi, należy mu
podać Komunię Św. do ręki. Moi Drodzy, niech nas Pan Bóg broni od takiej
zuchwałości! W czymże dotychczasowa praktyka jest zła? Kościół każe po
Komunii św. kapłanom puryfikować, czyli czyścić święte naczynia i palce,
które dotykały Ciała Chrystusa. Kapłan ten płyn puryfikacyjny spożywa. A
my, jakże oczyścimy nasze ręce z odrobinek Hostii? Czy chcemy, by drobne
cząsteczki Hostii Św. spadły na podłogę i były deptane przez nieświadomych
niczego innych ludzi? Czy to jest miłość do Chrystusa? Kiedy odejdziemy z tego
świata, Chrystus Pan zapyta: „Jak traktowaliście moje bezbronne Ciało”
Co wówczas odpowiemy?
Oto
chleb Aniołów drogi,
Dan wędrowcom pośród drogi.
Rzucać Go nie można psom . (Sekwencja na Boże
Ciało „Lauda Sion”).
Tak
więc posilajmy się tym chlebem, kochajmy Eucharystycznego Jezusa, ale nie
zapominajmy także, że to nasz Bóg, Ukrzyżowany za nas i Zmartwychwstały. Niech
nasze życie będzie uwielbieniem i aktem czci wobec tak wielkiego daru.
Amen.
Ks. Adam
Martyna
[Artykuł z dwumiesięcznika „Przymierze z Maryją” nr.21 - marzec /
kwiecień 2005 r.]