Papieski ceremoniarz o „reformie reformy liturgicznej” :
Do stylu obecnego Papieża bardziej
należy proponowanie niż narzucanie czegokolwiek. Jednakże, jeśli Ojciec Święty
coś proponuje, to nie jest to jedynie przejaw osobistych preferencji, lecz
wskazywanie kierunku całemu Kościołowi – powiedział papieski ceremoniarz.
Ks. Guido Marini odniósł się w ten
sposób do pewnych innowacji w liturgii papieskiej, jak ustawienie wielkiego
krucyfiksu pośrodku ołtarza, udzielanie komunii na klęcząco i do ust, a
także sprawowanie Eucharystii tyłem do ludzi w zabytkowych kościołach i
kaplicach.
Tzw. reforma reformy liturgicznej to
główny temat wywiadu, jakiego mistrz papieskich ceremonii udzielił
amerykańskiemu tygodnikowi "The National Catholic Reporter". We
wstępie do wywiadu jego autor John Allen wyjaśnia, że od papieża o jasnej i
raczej tradycjonalistycznej wizji liturgii spodziewano się radykalnych reform w
tej dziedzinie. Te oczekiwania jednak się nie spełniły. Zdaniem papieskiego
ceremoniarza gwałtowne reformy nie są dzisiaj po prostu możliwe, ze względu na
czasy i realia, w jakich żyjemy. Papież obiera zatem drogę przykładu, licząc,
że to co proponuje zostanie rozważone i przyjęte, przeniknie do mentalności
Kościoła, będzie kształtowało jego atmosferę. Niewykluczone, że to co dziś jest
propozycją, z czasem stanie się normą dyscyplinarną – dodaje ks. prałat Guido
Marini. – Najpierw jednak trzeba zmienić klimat i kulturę, a dopiero potem
legislację, choć i ta odgrywa swoją rolę w kształtowaniu kultury - zaznaczył. Zapytany o znaczenie pojęcia „reforma reformy”
papieski liturgista przypomniał, że ma on już długą tradycję i było używane
również przez kard. Josepha Ratzingera. W wypadku liturgii nie
chodzi jednak o wycofywanie się z soborowych reform, lecz o ich dalszą, lepszą
realizację.
Odnosząc się z kolei do motu proprio
"Summorum Pontificum", którym Benedykt XVI przywrócił możliwość
swobodnego sprawowania tak zwanej Mszy trydenckiej, ks. Marini przypomniał, że
posoborowa i przedsoborowa forma liturgii mogą się nawzajem ubogacać. "I
dlatego tak ważne jest, aby ich bezkonfliktowe współistnienie weszło do
codziennego życia Kościoła" – podkreślił mistrz papieskich ceremonii
liturgicznych w wywiadzie dla amerykańskiego tygodnika. - wiadomość z Radia Watykańskiego
z Watykanu
Kard. Koch: Msza trydencka ważna dla "reformy reformy" |
|
2011-05-17
Motu proprio Summorum pontificum jest przeznaczone dla całego Kościoła, aby ponownie odkrył bogactwo dawnej liturgii. W ten sposób Benedykt XVI zainicjował reformowanie reformy liturgicznej, nowy ruch liturgiczny, mając wyciągnąć Kościół z różnego rodzaju dualizmów, w które popadł on po Soborze wbrew intencjom ojców soborowych – twierdzi kard. Kurt Koch, przewodniczący watykańskiej dykasterii ds. ekumenizmu. W sobotę, a zatem dzień po ogłoszeniu watykańskiej instrukcji o prawidłowym stosowaniu Motu proprio, na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza w Rzymie dyskutowano nad znaczeniem tego dokumentu. W jednodniowej konferencji uczestniczyli m.in. kardynałowie Cañizares i Koch. Ten ostatni mówił o dawnej liturgii jako pomoście dla ekumenizmu. Chodzi tu o ekumenizm wewnątrzkatolicki, który jednak, jeśli się nie powiedzie, będzie miał negatywne konsekwencje dla całego ruchu ekumenicznego.
Wbrew temu, czego można by się było spodziewać, ów wewnątrzkościelny ekumenizm to nie w pierwszym rzędzie uregulowanie relacji „z katolikami przywiązanymi do dawnej liturgii, takimi, jak wierni Bractwa św. Piotra czy zwolennicy abp Lefebvre’a”. Problem jest o wiele szerszy. Kard. Koch widzi w motu proprio faktyczny początek reformowania reformy, a także ostateczny apel o zerwanie z tak zwaną hermeneutyką nieciągłości w interpretacji Soboru Watykańskiego II. Dla szefa Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan głównym problemem współczesnego Kościoła nie są bowiem miłośnicy dawnej liturgii, lecz ci, którzy nie zgadzają się z papieską interpretacją Soboru, czyli w ciągłości z tradycją Kościoła. Najwyraźniej przejawia się to w kwestii liturgii, bo liturgia była pierwszą i najbardziej spektakularną reformą Soboru, ale w niemniejszym stopniu dotyczy to również innych dziedzin życia Kościoła, choćby takich jak ekumenizm.
Tytułem przykładu kard. Koch wyliczył całą serię dualizmów, w które popadła liturgia Kościoła pod wpływem błędnej reformy. I tak utrzymuje się na przykład, że przed Soborem Eucharystia była przede wszystkim ofiarą, podczas gdy teraz jest ona głównie ucztą. Wcześniej miała być rzekomo niemal prywatną sprawą księdza, dziś jest ona dziełem całego zgromadzenia. Z obserwacji szwajcarskiego purpurata wynika, że w błędnym pojmowaniu Eucharystii żyją dziś szerokie kręgi wspólnoty Kościoła. Benedykt XVI chce to zmienić. Stąd jego inicjatywa, by powrócić do dawnej liturgii. „Nie należy ona bowiem do historii, lecz jest cennym dziedzictwem, z którego należy czerpać również dzisiaj”. Taka jest zdaniem kard. Kocha główna intencja motu proprio. Innymi słowy Papież ma nadzieję, że obecność dawnej liturgii w życiu Kościoła będzie prowokować, inspirować, ubogacać i doprowadzi do powstania nowego ruchu liturgicznego. Kard. Kurt Koch przewiduje, że koegzystencja dwóch form rytu łacińskiego nie będzie długotrwała. Z czasem dojdzie raczej do powstania nowej formy, będącej owocem wzajemnego ubogacenia, rozwoju i oczyszczenia. Szwajcarski purpurat przyznaje jednak, że nowy ruch liturgiczny ma w Kościele wielu przeciwników. Osiągnięcia posoborowej reformy uznają oni za nienaruszalne i będą ich bronić, wykazując się przy tym nieprzejednanym konserwatyzmem. Kard. Koch podkreśla jednak, że, biorąc pod uwagę realny stan dzisiejszej liturgii, krytyczna ocena posoborowej reformy jest jak najbardziej uzasadniona. „Można się pytać – zaznacza – czy w posoborowej reformie rzeczywiście wypełniono wszystkie postulaty ojców soborowych. A może niektóre podstawowe orzeczenia konstytucji o świętej liturgii zostały pominięte, czy wręcz postanowiono świadomie pójść dalej, niż zalecał Sobór?”. W tym kontekście jawi się głęboki sens reformowania reformy, której dał początek Benedykt XVI ogłaszając motu proprio Summorum Pontificum – stwierdził szef watykańskiej dykasterii ds. ekumenizmu.
Uwagi maluczkich : Tak jak na drzewie jabłka muszą dojrzeć , tak duchowieństwo i lud Boży
musi dojrzeć do poważnego przeżywania misterium Mszy Św.
więcej
tiara papieska
Dalej :
Papieskie zastrzeżenia do posoborowej liturgii - wywiad z ks. Nicolą Buxem (konsultora dwóch watykańskich kongregacji Nauki Wiary oraz Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów :
Radio Watykańskie : 2012-06-23 17:22:17
Papieskie zastrzeżenia do posoborowej liturgii – wywiad z
ks. Nicolą Buxem :
W ostatnich tygodniach za sprawą Benedykta XVI
ponownie odżyła dyskusja nad przebiegiem posoborowej reformy liturgicznej. W
homilii na Boże Ciało Papież potępił posoborową rezygnację z kultu
eucharystycznego w postaci adoracji, a także napiętnował zeświecczanie Mszy św.
w imię wiary bez kultu i obrzędów. Natomiast w ubiegłą niedzielę w przesłaniu
na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny Benedykt
XVI, stwierdził, że posoborowa rewizja form liturgicznych często ograniczała
się do zmian wyłącznie zewnętrznych.
O komentarz do papieskich słów
poprosiliśmy ks. Nicolę Buxa, konsultora dwóch watykańskich kongregacji: Nauki
Wiary oraz Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
Ks. N. Bux:W liturgii stracono wymiar wertykalny, podobnie zresztą, jak w etyce czy życiu
społecznym. A zatem liturgia przestała być rozumiana jako prawo Boga do bycia
czczonym tak, jak On sam to ustalił. I stała się naszą uzurpacją do swobodnego tworzenia
kultu i sprawowania go według naszych zwyczajów. Jak mówił prorok Izajasz:
zamieniliście mój kult na własny, sklecony z waszych zwyczajów. Liturgia stała
się – jak pisał Papież, kiedy był jeszcze teologiem-kardynałem – swoistą formą
rozrywki, spędzania wolnego czasu. Tu, jak sądzę, leży problem. Myślę, że dziś
trzeba przywrócić zasadę, że liturgia nie jest dobrem, którym możemy swobodnie
dysponować, gdzie możemy robić to, co się nam podoba, dodawać, co chcemy, i
usuwać, co nam nie pasuje. Nie, liturgia jest publicznym aktem Kościoła, jak o
tym pisze sam Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii, i dlatego jest
regulowana przez Stolicę Apostolską, co przypomina Sobór w słynnym paragrafie
22 konstytucji: „Nikomu innemu, choćby nawet był kapłanem, nie wolno na własną
rękę niczego dodawać, ujmować ani zmieniać w liturgii”. Jednakże stało się
inaczej, stało się właśnie to, czego Sobór nie chciał.
A zatem odnowę liturgiczną, której chcieli
Ojcowie soborowi, trzeba jeszcze przeprowadzić?
Ks. N. Bux: Oczywiście. Należy kontynuować odnowę. Bo przecież liturgia,
podobnie jak Kościół, jest, jak to się mówi po łacinie, semper reformanda
– zawsze potrzebuje reformy. Ale uwaga: reformy, nie rewolucji. Tymczasem wielu
pojęło reformę jako rewolucję. Czyli wszystko wywracamy do góry nogami, w
centrum liturgii stawiamy człowieka zamiast Boga, człowieka ze swymi
uzurpacjami, pragnieniami, a także z jego – trzeba to powiedzieć – nieodpartą
wolą dominacji, zapominając przy tym, że główną postacią w liturgii jest kto inny:
nasz Pan, Bóg. Czcij Pana Boga twego, nie będziesz miał innego Boga poza mną –
to jest pierwsze przykazanie. Papież powiedział to kiedyś bardzo mocno, że
kryzys Kościoła w przeważającej mierze jest konsekwencją upadku liturgii. Jeśli
bowiem sami tworzymy sobie Boga na własny obraz, wszystkie przykazania muszą
legnąć w gruzach.
Czy mógłby nam ksiądz profesor podać jakiś
konkretny przykład, w czym sprzeniewierzono się woli ojców soborowych?
Ks. N. Bux: Podam jeden przykład: adorację. Liturgia ze swej natury jest
aktem kultu, a nie formą spędzania wolnego czasu przez jakąś grupę ludzi. Dziś
we Włoszech kapłani mawiają na zakończenie Mszy: życzę miłego dnia, dobranoc...
Tymczasem liturgia jako akt Kościoła powszechnego, a nie jakieś grupy, nie może
się stać miłym rodzinnym spotkaniem. I tu leży problem. Natomiast adoracja
oznacza, że ludzie przychodzą do kościoła, by uznać swego Pana i oddać Mu
cześć. Jest to rzecz podstawowej wagi. Jeśli tego brakuje, może się zdarzyć
wszystko. Na przykład fakt, że tabernakulum, na co żali się wielu świeckich,
chowa się do kąta, że nie można go w ogóle znaleźć, a w miejscu centralnym
stawia się tron dla kapłana. Na to Sobór nigdy nie pozwolił. Doszło do tego na
zasadzie stopniowych ustępstw: najpierw usunęliśmy z centralnego miejsca Pana
Boga w Najświętszym Sakramencie, a Jego miejsce zajęliśmy my, duchowni. I to w
okresie, gdy my, kapłani, nie mamy się czym chwalić. Będzie lepiej, jeśli
pozostaniemy z boku, jak słudzy. Szafarz sakramentu jest przecież tym, kto
służy, a nie panuje.
Jest ksiądz współautorem, obok kard. Waltera
Brandmüllera i abp. Agostino Marchetto, głośnej książki „Klucze Benedykta XVI w
interpretacji Soboru Watykańskiego II”. Czy niedawne przesłanie Papieża na
Kongres Eucharystyczny daje nam również klucz do zrozumienia Soboru?
Ks. N. Bux: Bez wątpienia. Bo klucze interpretacji, które wskazuje nam
Papież, są bardzo jasne. Po pierwsze: postrzeganie Soboru w kontekście
historycznym, w jedności z całą dwutysiącletnią Tradycją Kościoła, czyli słynne
przemówienie Papieża o hermeneutyce z 2005 r. Drugi klucz dał nam Benedykt XVI
w ubiegłym roku, ogłaszając Rok Wiary. Tym kluczem jest wiara. Vaticanum II
nie da się zrozumieć bez wiary. Bo było to zgromadzenie Kościoła. Było
oczywiście naznaczone ludzkimi słabościami i ograniczeniami. Ale nie można go
zrozumieć bez wiary. Podobnie, jak liturgii nie da się zrozumieć bez adoracji.
Adoracja nie jest bowiem jakimś dodatkiem do liturgii. Dlatego mam nadzieję, że
już niebawem Benedykt XVI napisze encyklikę o liturgii, aby również
kardynałowie, biskupi i kapłani byli w tym zgodni z Papieżem. Bo muszą oni
tworzyć z Papieżem jedną drużynę, muszą dostosować się do tego, w jaki sposób
on chce, by była sprawowana liturgia. Ja na przykład słyszałem, jak jeden z
kardynałów odradzał kapłanom, by nie wprowadzali w życie motu proprio Benedykta
XVI Summorum Pontificum. Czegoś takiego być nie może. Kardynałowie i
biskupi muszą zrozumieć, że ich posługa jest ważna tylko wtedy, gdy jest spełniania
w jedności z Biskupem Rzymu. Nie mówiąc już o zgorszeniu, jakie powodują wśród
wiernych.
Rozm. F. Colagrande, rv; kb/rv
o Mszy Św.
|