Kataklizm w Japonii. "Liczba ofiar przekroczy
1000"
2011-03-11
18:55
Najsilniejsze
od 140 lat trzęsienie ziemi na północy Japonii (8,9 w skali Richtera). Wstrząsy
wywołały potężną falę tsunami. Fala podmywała budynki, unosiła ze sobą
samochody, zalewała pola uprawne i drogi. Zginęło 178 osób a 350 jest
zaginionych. Wcześniejszy bilans mówił o co najmniej 151 zabitych i 349
zaginionych. - Przewiduje się, że liczba ofiar śmiertelnych przekroczy 1000
osób - poinformowała w piątek japońska agencja Kyodo. Podała, powołując się na
resort obrony, że w prefekturze Fukushima jest zniszczonych 1 800 domów.
Siedem
godzin po silnym trzęsieniu, którego siłę ocenia się na 8,9 w skali Richtera i
które nawiedziło północno-wschodnie wybrzeża japońskiej wyspy Honsiu, telewizja
publiczna NHK informuje o ponad 90 ofiarach śmiertelnych. Jak podkreśla agencja
Reutera, rozmiary zniszczeń i prognozy związane z tsunami sugerują, że liczba
ofiar będzie znacznie wyższa.
Według
policji, zginęło 178 osób, a 350 jest zaginionych. Japońska agencja Jiji donosi
z kolei, że na plaży w mieście Sendai znaleziono od 200 do 300 ciał.
Sendai znajduje
się w prefekturze Miyagi w regionie najbardziej dotkniętym piątkowymi
wstrząsami. Agencja Kyodo informuje, że w tej prefekturze po przejściu tsunami
zaginął pociąg. Fale tsunami porwały także statek, na którego pokładzie
znajdowało się sto osób. Jednostka należała do stoczniowego przedsiębiorstwa
budowlanego w porcie Ishinomaki. Los pasażerów statku nie jest znany.
Podtokijskie
lotnisko Narita wznowiło w piątek wieczorem pracę. Na lotnisku utkwiło 13
tysięcy ludzi. W całej Japonii anulowano 711 krajowych lotów. Pracę częściowo
wznowiło także tokijskie metro. Wstrząsy spowodowały wiele pożarów. Płomienie
pojawiły się m.in. w rafinerii niedaleko Tokio, w fabryce stali i w budynku
jednej z elektrowni atomowych. W samym Tokio odnotowano kilkanaście pożarów.
Premier
Japonii Naoto Kan ogłosił alarm atomowy, choć w sąsiedztwie elektrowni
jądrowych nie wykryto jakiegokolwiek zagrożenia radiacyjnego. Jak poinformował
rzecznik rządu Yukio Edano, alarm zarządzono, by ułatwić władzom podejmowanie
nadzwyczajnych przedsięwzięć w związku z akcją ratowniczą. W odniesieniu do
samych elektrowni atomowych potrzeba takich przedsięwzięć nie istnieje. Cztery
japońskie elektrownie atomowe zostały automatycznie wyłączone. Na północy
Japonii bez prądu jest około 4,4 mln domów. W mieście Sendai zawalił się hotel,
pod którego gruzami są prawdopodobnie ludzie.
Agencja
Kyodo podała, że japońskie siły samoobrony wysłały nad dotknięte przez
trzęsienie regiony samoloty, które mają ocenić rozmiary zniszczeń. Premier
Japonii Naoto Kan zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu, po którym zapewnił
m.in., że nie ma wycieku radioaktywnego w elektrowniach atomowych. Zaapelował
do społeczeństwa o zachowanie spokoju. Przyznał, że straty spowodowane przez
trzęsienie ziemi i tsunami są ogromne. Japońskie MSZ powołało grupę kryzysową,
potwierdzając, że cudzoziemcy są bezpieczni.
Japoński
gigant Sony wstrzymał pracę w sześciu swoich fabrykach. Japoński Bank Centralny
zapowiedział, że zrobi, co w jego mocy, by zapewnić stabilność sektora
finansowego. Po trzęsieniu gwałtownie spadł kurs jena i akcji notowanych na
tokijskiej giełdzie.
Woda niosła
pojazdy, mosty zniszczone
Do
trzęsienia doszło o godz. 14.46 czasu miejscowego. Towarzyszyła mu seria
wstrząsów wtórnych, w tym o sile 7,4, do którego doszło około 30 minut po
głównym trzęsieniu. Epicentrum znajdowało się około 130 km od wschodniego
wybrzeża wyspy Honsiu. Hipocentrum trzęsienia, czyli położone w głębi Ziemi
źródło rozchodzenia się fal sejsmicznych, znajdowało się na głębokości około 24
km, a nie jak wcześniej podawano 10 km.
Japońska
telewizja pokazuje nagrania, na których widać falę tsunami niosącą masę różnego
rodzaju przedmiotów przez pola uprawne w pobliżu zamieszkanego przez około
milion ludzi miasta Sendai. Epicentrum trzęsienia było blisko tego miasta.
Sendai znajduje się około 300 km na północny wschód od Tokio. Telewizja
pokazała też łodzie, samochody, a nawet ciężarówki niesione przez wodę, gdy
fala tsunami dotarła do miasta Kamaichi. W regionie zawaliło się kilka mostów.
Pożary
Japońska
stacja NHK pokazuje płomienie i kłęby czarnego dymu wydobywające się z jednego
z budynków na przedmieściach Tokio. W stolicy wstrzymano ruch metra i kolei
podmiejskich. Na północy kraju nie jeżdżą szybkie pociągi. Po wstrząsach
zamknięto niektóre lotniska, w tym podtokijskie, międzynarodowe lotnisko
Narita. - Wydawało się, że budynek trząsł się bardzo długo. Wielu ludzi w
redakcji zdążyło założyć kaski, a niektórzy weszli pod biurka - relacjonuje
dziennikarka Reutera. - To było chyba najgorsze trzęsienie, jakie przeżyłam,
odkąd przyjechałam do Japonii ponad 20 lat temu.
Jak pisze
Reuters trzęsienia ziemi zdarzają się w Japonii dość często, gdyż kraj leży w
jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie regionów świata. Odnotowano tam ok.
20 proc. ze wszystkich trzęsień o sile powyżej 6 w skali Richtera na świecie.
zew, ps, PAP